Minęło nieco czasu od wprowadzenia nowelizacji, dotyczącej zakazu handlu w niedziele. W bieżącym roku obejmuje on jedną niedzielę w skali miesiąca. Wersja rozszerzona o dodatkową niedzielę zacznie obowiązywać w przyszłym roku. Finalnie ustawa zakłada całkowity zakaz handlu niedzielnego, ale dopiero od 2020 roku. Jak na zmiany zareagowały centra handlowe w Warszawie i innych miastach?
Pozytywne nastawienia
Wbrew opiniom ekspertów, którzy wieszczyli ogromne straty galerii handlowych i masowe zwolnienia pracujących w nich osób, statystyki nie przedstawiają się niepokojąco. Badania, przeprowadzone w ponad 120 centrach handlowych w Polsce w pierwszych 5 miesiącach wskazują, że odwiedzalność spadła o nieco ponad 2 proc. wobec analogicznego czasu w roku ubiegłym. Oznacza to, że klientów było około 3,14 mln mniej niż rok wcześniej. Co ciekawe, zakaz handlu oznacza także spadki dochodów restauracji, kawiarni i miejsc rozrywki, które przecież są objęte wyjątkiem od zakazu handlu. Oznacza to, że osoby, które miały zwyczaj jadać obiad w galeriach handlowych w Warszawie podczas niedzielnego wypadu na zakupy, teraz po prostu zmieniły obiekty gastronomiczne na te, znajdujące się na mieście.
Marketing dnia powszedniego
Niewielkie straty galerii handlowych w Warszawie i innych miastach rekompensują się w niedziele handlowe. Wówczas centra handlowe notują spory wzrost odwiedzających klientów. Rośnie również liczba osób, które odwiedzają sklepy wielkopowierzchniowe od poniedziałku do soboty. To nie jest przypadek, ponieważ działania marketingowe znanych marek od pewnego czasu starają się zachęcić konsumentów do aktywności w innych dniach tygodnia. Sprzyja temu wydłużony czas pracy – niektóre sklepy pracują nawet do godziny 23.00. Kampanie reklamowe, obejmujące różne media, już od poniedziałku informują, czy najbliższa niedziela jest handlowa, czy też nie. Bywają marki, które zachęcając do zakupów na przykład w piątek lub sobotę, obiecując w tych dniach atrakcyjne upusty cenowe.
Mały może więcej
Zakaz sprzedaży w niedziele okazał się prawdziwym boomem w rozwoju niewielkich podmiotów handlowych. Punkty usługowe oraz małe sklepy, w których musi sprzedawać ich właściciel, w niedziele bez handlu mogą sporo uszczknąć z tortu, zarezerwowanego do tej pory przez galerie handlowe w Warszawie. Według wyliczeń, średnia wartość koszyka w małoformatowych sklepach wzrosła o około 7 proc. niż w analogicznym czasie rok wcześniej. Jednak ta tendencja niekoniecznie ma szansę się utrzymać. Przykład Węgier pokazuje, że niedziele bez handlu najpierw wygenerowały dodatkowe zyski małym sklepom, jednak po niedługim czasie sytuacja zmieniła się. Klienci wrócili do kupowania w galeriach handlowych w dniach, kiedy jest to możliwe. Zwyciężyła wygoda dostępu do wielu towarów i usług pod jednym dachem.
Przykład państw zachodnich, które w większości już dawno przerobiły temat zakazu handlu w niedzielę pokazuje, że zwyczaje zakupowe można nieco zmodyfikować bez szkody dla siebie a nawet dla zysku sklepów.